wać, wszyscy cisnęli się jeno aby śledzić jego fizyognomię i przekonać się czy będzie umierał z wdziękiem. Rodzina jedynie była strapiona, ponieważ nie dziedziczyła po nim. Trzy czwarte mienia uległo konfiskacie na rzecz króla, jedna czwarta na rzecz Zawistnego.
Gdy nieborak gotował się na śmierć, papuga króla sfrunęła z balkonu i przysiadła w ogrodzie Zadiga na krzaku róży. Wiatr strącił tam brzoskwinię z sąsiedniego drzewa: spadła na kawałek porzuconej tabliczki i przylepiła się do niej. Ptak uniósł brzoskwinię wraz z tabliczką i zaniósł je na kolana monarchy. Król, zaciekawiony, odczytał słowa nie zawierające żadnego sensu, jak gdyby stanowiły końcówki jakichś wierszy. Lubił poezyę (z monarchami, którzy lubią wiersze, zawsze jest jakaś rada); przygoda papugi dała mu do myślenia. Królowa, która pamiętała treść zbrodniczej tabliczki Zadiga, kazała ją przynieść. Przymierzono do siebie oba ułamki: schodziły się najdokładniej; wówczas, odczytano wiersze tak, jak je Zadig napisał:
Pośród zbrodni hałasów, ziemia wprzódy drżała;
Na umocnionym tronie, król pokój dziś głosi;
Mącąc sen lubych wczasów, li miłość zuchwała
Żądzą krwi dziką płonie i żniwo swe kosi.
Król nakazał natychmiast aby przyprowadzono Zadiga i wypuszczono z więzienia jego przyjaciół oraz damę. Zadig upadł twarzą na ziemię do stóp króla i królowej: prosił ich bardzo pokornie o przebaczenie za swe liche wiersze; przemawiał z takim wdzię-