uroczyste święto, które nazywało się stosem wdowim. Plemię, w którem było najwięcej dobrowolnie spalonych kobiet, zażywało największej czci. Właśnie umarł pewien Arab z plemienia Setoka; żona jego, imieniem Almona, bardzo pobożna, ogłosiła dzień i godzinę, w której, przy dźwięku trąb i bębnów, rzuci się w ogień. Zadig wykazał Setokowi, jak bardzo ten straszliwy obyczaj przeciwny jest dobru rodzaju ludzkiego, ile że, codziennie niemal, rzucano w ogień młode wdowy, które mogły państwu dać dzieci lub przynajmniej wychować te które już miały; wreszcie przekonał go, iż należałoby, o ile możebne, znieść tak barbarzyński obyczaj. Setok odpowiedział: „Jest już więcej niż tysiąc lat, jak kobietom przysługuje prawo do mężowskiego stosu. Kto ośmieli się zmienić prawo, które czas uświęcił? Czy jest coś bardziej czcigodnego, niż zadawnione nadużycie? — Rozum jest dawniejszy, odparł Zadig. Pomów z wodzami plemienia, ja zaś pójdę do młodej wdowy“.
Kazał się jej oznajmić: zyskawszy sobie zaufanie pochwałami jej piękności, przedstawiwszy jaką byłoby szkodą rzucać w ogień tyle powabów, pochwalił zresztą stałość jej i odwagę. „Tak bardzo tedy kochałaś pani męża? rzekł. — Ja? ani trochę, odparła dama arabska. Był to brutal, zazdrośnik, człowiek wprost nieznośny: ale mam niezłomną wolę spłonąć wraz z nim na stosie. — Widocznie, rzekł Zadig, musi być jakaś niepospolita rozkosz w tem, aby się palić żywcem? — Och! cała natura wzdryga się na tę myśl, odparła dama: ale cóż! trzeba to
Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 01.djvu/191
Ta strona została uwierzytelniona.