Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 01.djvu/218

Ta strona została uwierzytelniona.

kła. — Bazyliszek, pani? Czemuż-to, jeśli łaska, szukacie panie bazyliszka? — Dla naszego pana i władcy Ogula, którego zamek widzisz oto nad rzeką, na skraju łąki. Jesteśmy jego bardzo pokornemi niewolnicami. Otóż, dostojny Ogul jest chory; lekarz zalecił mu spożyć bazyliszka ugotowanego w wodzie różanej; że zaś jest to zwierzę bardzo rzadkie i daje się ująć jedynie kobietom, Ogul przyrzekł uczynić swą żoną tę która mu przyniesie bazyliszka. Pozwól mi pan szukać, jeśli łaska, widzisz bowiem ileby mnie kosztowało, gdybym się dała uprzedzić towarzyszkom“.
Zadig zostawił dziewczęta ich poszukiwaniom i puścił się w dalszą drogę. Przybywszy nad brzeg innego znów strumyka, ujrzał znowuż damę spoczywającą na trawie. Z postawy jej nie było znać aby czego szukała. Kibić zdawała się majestatyczna, ale twarz pokryta była zasłoną. Leżała wpół-pochylona nad strumykiem; głębokie westchnienia wydzierały się z jej piersi. Trzymała w ręku laseczkę, którą kreśliła litery na miałkim piasku. Zadig ciekaw był zobaczyć co może pisać owa dama; zbliżył się tedy i ujrzał literę Z, potem A: zdumiał się; kiedy, następnie, pojawiło się D, zadrżał. Któż zdoła opisać jego zdziwienie, kiedy ujrzał, z kolei, ostatnie litery swego imienia. Przez jakiś czas, stał niemy, w osłupieniu; wreszcie, ozwał się niepewnym głosem: „O, szlachetna pani, przebacz nieszczęśliwemu cudzoziemcowi, iż ośmieli się spytać, przez jaki zdumiewający traf widzę tu imię ZADIGA skreślone twą boską ręką?“ Na ten głos, na te słowa, dama po-