tyle, aby nas zjeść bez apelacyi, jeśli się przekonacie że skłamałem. Natomiast, jeśli powiedziałem prawdę, zanadto dobrze znacie zasady prawa narodów, obyczaje i kodeksy, aby nas nie ułaskawić“.
Mowa ta trafiła Uszakom do przekonania; wyprawili dwóch znaczniejszych ze szczepu, iżby się pilnie wywiedzieli o prawdzie. Posłowie wywiązali się z zadania z całą przemyślnością i wrócili niebawem przynosząc dobre wiadomości. Uszaki rozwiązali jeńców, podjęli ich najserdeczniej, ofiarowali im własne córki, częstowali smakołykami i odprowadzili aż do granic swej dziedziny, krzycząc radośnie: „Nie jezuita! nie jezuita!“
Kandyd nie mógł się uspokoić z podziwu nad sposobem w jaki odzyskali wolność. „Cóż za naród! mówił, co za ludzie! co za obyczaje! gdybym nie był miał szczęścia przedziurawić brzucha bratu Kunegundy, zjedzonoby mnie do tej chwili bez pardonu. Ale, koniec końców, pierwotna natura jest dobra, skoro ci ludzie nietylko mnie nie zjedli, ale podjęli serdecznie, upewniwszy się że nie jestem jezuitą“.
Skoro znaleźli się na granicy Uszaków, Kakambo rzekł: „Widzisz pan, że ta półkula niewiele więcej warta od tamtej; wierzaj mi, wracajmy najkrótszą drogą do Europy. — W jaki sposób, odparł Kandyd, dokąd? Jeśli wrócę do kraju, Bułgarzy i Aba-