Gryzipiórek, zdjęty czułością, wyznał jej wszystko. „Narzeczony pani jest w Bastylii blisko od roku, i, gdyby nie pani, spędziłby tam zapewne całe życie“. Tkliwa Saint-Yves zemdlała, Skoro odzyskała zmysły, gryzipiórek ciągnął dalej: „Jestem bezsilny gdy chodzi o to aby komu pomóc; cała moja władza ogranicza się do tego iż mogę zaszkodzić od czasu do czasu. Wierzaj mi, udaj się do pana de Saint-Pouange, który ma wszystko w ręku, będąc krewniakiem i ulubieńcem Jego Dostojności pana de Louvois. Ten minister ma dwie dusze: jedną jest p. de Saint-Pouange[1], drugą pani Dufresnoi, ale jej niema obecnie w Wersalu. Nie pozostaje ci nic jak tylko próbować go wzruszyć i uzyskać jego pomoc“.
Piękna Saint-Yves, wahająca się między odrobiną radości a dotkliwym bólem, między wątłą nadzieją a smutnemi obawami, ścigana przez brata, przejęta miłością dla kochanka, ocierając łzy i lejąc je na nowo, drżąca, osłabiona i zbierająca siły, pobiegła szybko do p. de Pouange.
Prostaczek robił szybkie postępy w naukach, a zwłaszcza w nauce o człowieku. Przyczyną jego szybkiego rozwoju było — prawie narówni z wrodzoną bystrością umysłu — jego dzikie wychowanie. Nie nauczywszy się niczego w dzieciństwie, nie miał przesądów: pojęcie jego, nie wykrzywione żadnym błędem, zachowało całą prostotę. Widział rzeczy tak
- ↑ Pod tem mianem Wolter chciał odmalować głośnego p. de Saint-Florentin, ministra policji za Ludwika XV.