Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.
111
PROSTACZEK

miotem jej tak gorących i tkliwych uczuć. Dziwna ta rozmowa przeciągnęła się długo. Dewotka, czytając w przedpokoju Chrześcijańskiego pedagoga, mówiła sobie: „Mój Boże, co oni tam mogą robić od dwóch godzin? Nigdy Jego Dostojność nie udzielił mi tak długiej audjencyi: musi widocznie być nieubłagany dla tej biednej dziewczyny, skoro prosi go jeszcze“.
Wreszcie, towarzyszka jej wyszła z gabinetu, oszołomiona, niezdolna wyrzec słowa, zastanawiając się nad charakterem wielmożów i pod-wielmożów, którzy z tak lekkiem sercem poświęcają wolność mężczyzn i honor kobiet.
Nie rzekła ani słowa całą drogę. Przybywszy do domu, wybuchnęła, opowiedziała wszystko. Dewotka przeżegnała się kilka razy. „Droga moja, rzekła, trzeba zaraz jutro poradzić się Ojca Dowszystkiego, naszego spowiednika; ma wielki wpływ na p. de Saint-Pouange; spowiada kilka pokojówek z jego domu; to człowiek nabożny i uczynny, który ma w swej duchownej pieczy również i wielkie damy: Zdaj się na niego, jak ja czynię; zawsze mi to wyszło na dobre. My, biedne kobiecięta, potrzebujemy zawsze męskiej ręki. — Dobrze więc, droga, idę jutro do O. Dowszystkiego.


XVI. Panna de Saint-Yves radzi się jezuity.

Znalazłszy się sam na sam z dobrym spowiednikiem, piękna i zbolała Saint-Yves zwierzyła mu,