Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.
125
PROSTACZEK

„Znałem za młodu, mówił dobry Gordon, krewniaka marszałka de Marillac[1], który, prześladowany w miejscu zamieszkania z przyczyny tego dostojnego nieszczęśnika, ukrywał się w Paryżu pod przybranem nazwiskiem. Był to starzec siedmdziesięciodwuletni. Towarzysząca mu żona była mniejwięcej w równym wieku. Mieli syna, wielkie ladaco, który, w czternastym roku, uciekł z domu; zostawszy żołnierzem, później dezerterem, przeszedł wszystkie szczeble rozpusty i nędzy; wreszcie, przybrawszy nazwisko od jakiejś miejscowości, wstąpił do gwardyi kardynała Richelieu (ksiądz ten bowiem, podobnie jak Mazarin, miał gwardyę). Z czasem uzyskał w tej zgrai zauszników szarżę kapitana. Temu to awanturnikowi polecono uwięzienie starca i jego małżonki; dopełnił zadania z całą srogością człowieka który chce zaskarbić sobie łaski pańskie. Prowadząc biedaków, usłyszał jak te dwie ofiary biadały nad szeregiem niedoli prześladujących ich od kołyski. Między największe nieszczęścia kładli zbłąkanie i utratę syna. Poznał ich: mimo to, odprowadził ich do więzienia, oświadczając iż służba Jego Eminencyi idzie przed wszystkiem innem. Eminencya nagrodził tę gotowość.
„Widziałem szpiega w służbach O. de la Chaise, jak zdradził własnego brata, w nadziei tłustego beneficyum, którego nie otrzymał: umarł, nie z wyrzutów, ale z rozpaczy iż jezuita wyprowadził go w pole.

„Zawód spowiednika, który pełniłem długi czas, dał mi poznać wnętrza rodzin; nie widziałem wśród nich żadnej, któraby nie pławiła się w goryczy, pod-

  1. Marszałek de Marillac (1573—1632) stracony za udział w spisku przeciw Richelieu’mu.