Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/137

Ta strona została uwierzytelniona.
129
PROSTACZEK
XX. Piękna Saint-Yves umiera i co z tego wynikło.

Wezwano innego lekarza: ten, miast wspomagać naturę i pozwolić jej działać w młodym i pełnym życia organizmie, myślał jedynie o tem aby robić na złość koledze. W dwa dni, choroba przybrała obrót śmiertelny. Cierpienie rzuciło się z równą siłą na mózg, który uważają za siedzibę rozumu, co na serce, które jest podobno siedzibą uczuć.
Jaki niewytłómaczony mechanizm poddał nasze narządy uczuciom i myśli? w jaki sposób jedna bolesna myśl może zakłócić bieg krwi? w jaki sposób nawzajem krew może, przez swoje zaburzenia, oddziałać na sferę pojęć? co to za fluid nieznany, ale niewątpliwie istniejący, bardziej chybki i żywy niż światło, bieży, w jednem mgnieniu oka, we wszystkie kanały życia, stwarza wrażenia, pamięć, smutek lub radość, rozum lub szaleństwo, przywodzi na myśl ze zgrozą to o czem chciałoby się zapomnieć, i ze zwierzęcia obdarzonego myślą czyni albo przedmiot podziwu, albo przedmiot współczucia i łez?
Tak mówił dobry Gordon; a refleksya ta, tak naturalna mimo iż tak rzadko nastręczająca się naszym myślom, nie zmniejszała w niczem jego rozczulenia, nie należał bowiem do tej smutnej kategoryi filozofów, którzy silą się na bezczułość. Wzruszony był losem młodej dziewczyny, jak ojciec który patrzy na powolną śmierć ukochanego dziecka. X. de Saint-Yves był w rozpaczy; przeor i jego siostra wylewali strumienie łez. Ale kto mógłby odmalować