Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/144

Ta strona została uwierzytelniona.

136

WOLTER

„Pragnę koniecznie widzieć, rzekł, niezwykłego człowieka o którym mi wspomniałeś; wzrusza mnie on prawie tyle, co niewinna ofiara której śmierci stałem się przyczyną“. Gordon zawiódł go do komnaty, gdzie przeor, panna de Kerkabon, X. de Saint-Yves i paru sąsiadów cuciło omdlałego młodzieńca.
„Jam winien twego nieszczęścia, rzekł wice-minister; obrócę życie aby je naprawić. Pierwszą myślą, która przeszła przez głowę Prostaczka, było zabić go a później siebie. Myśl bardzo godziwa: ale był bez broni i pod ścisłym nadzorem. Saint-Pouange nie dał się zrazić odmową, której towarzyszyły zasłużone wyrazy wzgardy, wyrzutów i wstrętu. Czas łagodzi wszystko. Imć Louvois zdołał w końcu zrobić z Prostaczka znakomitego oficera; zasłynął pod innem mianem w Paryżu i w armii; a był równocześnie nieustraszonym żołnierzem i filozofem.
Nigdy nie zdołał wspomnieć przygody tej bez jęku; mimo to znajdował pociechę w tem aby o niej mówić. Czcił pamięć tkliwej Saint-Yves aż do ostatniego tchnienia. X. de Saint-Yves i przeor otrzymali każdy po dobrem beneficyum; poczciwa Kerkabońcia bardziej rada była oglądać bratanka w splendorach wojskowych niż w poddjakonacie. Dewotka z Wersalu zachowała dyamentowe kolczyki i jeszcze otrzymała jakiś piękny podarek. Ojciec Dowszystkiego otrzymał parę skrzyń z czekoladą, kawą, kandyzowanym cukrem, cytrynami, wraz z Medytacyami wielebnego O. Croiset i Kwiatem świętości opra-