i, po pokryciu wszystkich kosztów, wrócił z ośmiu milionami.
„Czujesz dobrze, że byłoby okropną niesprawiedliwością żądać od niego paru oboli od owych dziesięciu su które ci dał. Gdyby dwudziestu siostrzeńców takich jak ja, których wujowie zarobili, za dobrych czasów, po ośm milionów w Meksyku, Buenos-Aires, w Limie, w Suracie lub w Pondichéry, pożyczyło Państwu każdy jedynie po dwieście tysięcy franków w naglącej potrzebie ojczyzny, toby dało cztery miliony. Cóż za okropność!… Płać, mój przyjacielu, ty który cieszysz się w spokoju jasnym i czystym dochodem czterdziestu talarów; służ dobrze ojczyźnie, i zajdź, od czasu do czasu, zjeść obiad z moją służbą“.
To rozsądne przemówienie dało mi wiele do myślenia, i nie pocieszyło mnie zgoła.
Zdarza się niekiedy, że człowiek nic nie może odpowiedzieć a nie jest przekonany; czuje się zmiażdżony ale nie zachwiany; czuje w głębi duszy jakąś wątpliwość, jakąś odrazę, która broni uwierzyć w to co wam udowodniono. Geometra wykaże ci, że pomiędzy kołem a styczną możesz przeprowadzić nieskończoną ilość linii krzywych ale nie możesz poprowadzić linii prostej. Oczy twoje, rozum mówią ci rzecz przeciwną. Milczysz i odchodzisz zdumiony bez jasnego sądu, nic nie rozumiejąc i nic nie odpowiedziawszy.