Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.

jedno oko; ale pozatem będziesz dość szczęśliwy, byleś nie robił nigdy głupich postanowień że będziesz zawsze doskonale rozsądny. — Jestto zatem rzecz, której niepodobna osiągnąć? wykrzyknął Memnon wzdychając. — Równie niepodobna, odparł tamten, jak być doskonale zręcznym, doskonale silnym, doskonale potężnym, doskonale szczęśliwym. Nawet my jesteśmy bardzo od tego dalecy. Istnieje glob, gdzie się to wszystko znajduje; ale w stu tysiącach milionów światów rozprószonych w przestrzeni wszystko idzie po kolei. Ma się mniej rozumu i przyjemności na drugim niż na pierwszym, mniej na trzecim niż na drugim, i tak dalej, aż do ostatniego, gdzie wszyscy są zupełnie pomyleni. — Boję się, rzekł Memnon, że nasz glob ziemnowodny, to właśnie ten szpital waryatów wszechświata, o którym raczyłeś wspomnieć. — Nie zupełnie, rzekł duch, ale blisko tego: wszystko musi być na swojem miejscu. — Jakżeto! rzekł Memnon: zatem pewni poeci, pewni filozofowie, mylą się grubo, mówiąc że wszystko jest dobrze[1]. — Mają zupełną słuszność, rzekł filozof niebieski, o ile się bierze pod uwagę budowę całego świata. — Ach, uwierzę w to, odparł biedny Memnon, dopiero wówczas kiedy odzyskam oko“.





  1. Aluzja do filozofii Leibnitza, z której Wolter żartuje również w Kandydzie.