Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/201

Ta strona została uwierzytelniona.
198

Tonąłem w takich myślach, kiedy wpadł do mnie człowiek o czterdziestu talarach, cały zapłakany. Spytałem go z przejęciem, czy jego syn, który miał żyć dwadzieścia trzy lat, umarł. „Nie, odparł, malec ma się dobrze, i żona także; ale wezwano mnie jako świadka przeciw młynarzowi, którego poddano torturze zwyczajnej i nadzwyczajnej i który okazał się niewinnym; widziałem jak omdlał przy ponawianych torturach, słyszałem jak trzeszczą kości; słyszę jeszcze jego krzyki, wycia, prześladują mnie; płaczę z litości i drżę ze zgrozy“. Zacząłem płakać i drżeć również, jestem bowiem bardzo tkliwy.
Przypomniałem sobie wówczas okropną sprawę Kalasów[1], najzacniejszą matkę w kajdanach, córki uchodzące z płaczem z domu wydanego na grabież; czcigodnego ojca rodziny złamanego torturą, ginącego pod kołem i oddającego ducha w płomieniach; syna skutego w kajdany, zawleczonego przed sędziów, z których jeden rzekł: „Łamaliśmy kołem twego ojca, będziemy łamali i ciebie“.

Przypomniałem sobie rodzinę Sirwenów, którą jeden z moich przyjaciół spotkał w górach okrytych lodem, uchodzącą przed prześladowaniem niesprawiedliwego i ciemnego sędziego. „Sędzia ten (opowiadał mi przyjaciel) skazał całą tę niewinną rodzinę na męki, przypuszczając, bez cienia dowodu, że rodzice, przy pomocy dwóch córek, zamordowali i utopili trzecią, z obawy by nie poszła na mszę“. Jakiż bezmiar głupoty, niesprawiedliwości i barbarzyństwa ujrzałem w takich wyrokach!

  1. Protestant Jan Calas, oskarżony, w 63 roku życia, iż zamordował swego syna, aby nie przeszedł na katolicyzm. (W istocie, syn Calasa, cierpiący na melancholję, sam sobie zadał śmierć.) Calasa skazano na łamanie kołem, wyrok wykonano w r. 1762. Wolter poświęcił trzy lata życia na „sprawę Calasa“, której domagał się wznowienia; napełnił wrzawą jej całą Europę, wreszcie, po trzech latach, uzyskał tyle iż wznowiono proces, dowiedziono niewinności straconego i zrehabilitowano jego pamięć.