214
nie wydawał miesięcznie na życie więcej niż dwieście trzydzieści pięć funtów turnejskich.
— Jeżeli tak, rzekłem, godzien był zostać przewodniczącym bractwa sknerów, jakie niedawno powstało we Włoszech. Czytałem, jak pan, u Florusa tę nieprawdopodobną bajeczkę; ale widocznie Florus[1] nie był nigdy na wieczerzy u Attykusa, albo też tekst jego skazili, jak tyle innych, kopiści. Nigdy Florus nie wmówi we mnie, że przyjaciel Cezara i Pompejusza, Cycerona i Antoniusza, którzy jadali często u niego, opędził wydatki mniej niż dziesięcioma ludwikami na miesiąc.
Pani Andrzejowa wmięszała się do rozmowy, i oświadczyła uczonemu, że, jeżeli zechce pokryć jej wydatki sumą dziesięć razy większą, sprawi jej wielką przyjemność.
Jestem przekonany, że ten wieczór u państwa Andrzejów kosztował tyle co jeden miesiąc Attykusa; damy zaś powątpiewały mocno czy wieczerze rzymskie były milsze od paryzkich. Rozmowa, mimo że nieco uczona, była bardzo wesoła. Nie mówiono ani o nowych modach, ani o cudzych śmiesznostkach, ani o ostatnich skandalikach.
Roztrząśnięto gruntownie kwestyę zbytku. Zastanawiano się czy to zbytek zniweczył cesarstwo rzymskie, i dowiedziono że oba cesarstwa, Wschodu i Zachodu, zginęły jedynie przez dysputy religijne i mnichów. W istocie, kiedy Alaryk zajmował Rzym, wszyscy bawili się jedynie teologicznymi