216
wało się Włochowi, nazwiskiem Denina[1], który oczernił Ducha praw nie rozumiejąc go, i skrytykował szczególnie to co jest najlepsze w tem dziele.
Przywiodło to na pamięć lekceważenie, jakiem Boileau popisywał się dla Tassa. Któryś z biesiadników ośmielił się twierdzić, że Tasso, mimo swoich błędów, jest o tyle wyższy od Homera, o ile Montesquieu, przy swoich jeszcze większych błędach, wyrasta ponad bajdurzenie Grocyusza[2]. Zaczem, wszyscy powstali przeciw tym niewczesnym krytykom, dyktowanym przez narodową zawiść i uprzedzenia. Signora Deninę potraktowano tak jak na to zasłużył i jak światli ludzie traktują pedantów.
Zauważono zwłaszcza bardzo trafnie, iż większość utworów literackich obecnego wieku, kręci się, tak samo jak i rozmowy, około rozbioru arcydzieł wieku zeszłego. Naszym talentem jest dyskutować nad ich talentem. Jesteśmy jak wydziedziczone dzieci, które obliczają majątki swoich rodziców. Wszyscy zgodzili się, że filozofia zrobiła ogromne postępy; ale język i styl zepsuły się nieco.
Właściwością rozmowy jest, iż skacze z jednego tematu na drugi. Wszystkie te przedmioty ciekawości,
- ↑ Denina (1731—1813) profesor w Turynie.
- ↑ Grotius, czyli Hugo de Groot (1583 do 1646) holenderski uczony i mąż stanu, autor dzieła Prawo wojny i pokoju.
jasność przygasłych węgli, nie większych przy nim niż główki od szpilki“.
Takie-to niedorzeczne i obskurne brednie, bardzo częste u boskiego Szekspira, podsuwa nam p. Jan Home jako wzór dobrego smaku i wymowy w tragedyi. Ale, w zamian, Ifigenia i Fedra Racine’a wydają się p. Home nadzwyczaj śmieszne. (Przyp. Woltera.)