Młoda księżniczka Amazyda, córka Amazysa, króla Tanisu w Egipcie, przechadzała się po drodze do Peluzy w otoczeniu swych dam. Tonęła w głębokim smutku; łzy płynęły z jej pięknych oczu. Wiadomo, jaka była przyczyna jej boleści, i jak bardzo lękała się, właśnie tą boleścią, narazić królowi swemu ojcu. Stary Mambres, dawny mag i eunuch faraonów, znajdował się przy niej: nie opuszczał jej prawie nigdy. Patrzał na jej urodzenie, wychował ją, nauczył i ją wszystkiego co pięknej księżniczce wolno jest umieć w Egipcie. Rozum Amazydy równy był jej piękności; była równie tkliwa i czuła jak urocza; i ta właśnie tkliwość kosztowała ją tyle łez.
Księżniczka miała dwadzieścia cztery lat; mag Mambres liczył ich blisko tysiąc trzysta. On-to, jak wiadomo, wiódł z Mojżeszem ową słynną dysputę, w czasie której zwycięstwo ważyło się długo mię-