żniczki godnej uwielbienia całej ziemi, dla pięknej Amazydy, którą piastowałem na kolanach, a którą żałosny los wystawił na tak okrutne próby“.
Rzekłszy księżniczce wszystko co mogło ją pocieszyć i nie pocieszywszy jej, boski Mambres podążył natychmiast do staruszki. „Koleżanko, rzekł, rzemiosło nasze jest piękne ale niebezpieczne; grozi ci, że mogą cię powiesić, a twego byczka spalić, utopić albo zjeść. Nie wiem, co za los czeka inne twoje zwierzęta; mimo bowiem że jestem prorokiem, wiem bardzo niewiele; ale radzę ci, ukryj starannie węża i rybę: jedno niech nie wystawia głowy z wody, a drugie niech nie wyłazi z dziury. Umieszczę wołu w moich stajniach na wsi; możesz być przy nim, skoro powiadasz że nie wolno ci go opuszczać. Kozieł ofiarny będzie mógł w potrzebie posłużyć za ofiarę; poślemy go na pustynię obarczonego grzechami całej gromadki; przyzwyczajony jest do tej ceremonii, która zresztą nic mu nie szkodzi, a wiadomo że wszelki grzech można zmazać przegoniwszy kozła nieco na spacer. Proszę cię tylko abyś mi pożyczyła na krótki czas psa Tobiaszowego, bardzo zwinnego charta; dalej oślicy Balaama, która biega lepiej niż dromader; kruka i gołębia z arki, też wcale tęgich latawców. Wyprawię ich w poselstwie do Memfisu, w sprawie niezmiernej wagi“.