Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/262

Ta strona została uwierzytelniona.

„Najjaśniejszy, zdaje mi się, że znam zaklęcie, zdolne sprawić to, czego Wasza Dostojność pragnie tak żarliwie. Trzeba mi rzec coś poufnie do ucha twej małżonce; jeżeli potem nie zastąpi, zezwalam, niech mnie powieszą. — Zgoda“, rzekł król Gaof. Zostawiono królowę i młodego księżyka tylko kwadrans razem. Królowa zaszła w ciążę, a król chciał powiesić księdza.
— Mój Boże, rzekła księżniczka, widzę dokąd to prowadzi: doprawdy, twoja powiastka jest zbyt pospolita; rzekłabym nawet, iż obraża moją wstydliwość. Opowiedz mi jakąś bajkę bardzo prawdziwą, bardzo autentyczną i bardzo moralną, a którejbym nie znała: w ten sposób dopełnisz ukształcenia mej duszy i serca, jak powiada egipski profesor Linro[1].
— Służę pani, rzekł piękny wąż: oto fakt najautentyczniejszy w świecie.
„Byli trzej prorocy; wszyscy trzej jednakowo ambitni i znudzeni swojem rzemiosłem. Szaleństwo ich zasadzało się na tem, iż chcieli zostać królami; od proroka do króla jest bowiem tylko krok, a człowiek zawsze dąży do tego, aby przebyć wszystkie szczeble drabinki losu. Pozatem, upodobania ich, rozrywki, były zupełnie różne. Pierwszy cudownie kazał do zgromadzonych współbraci, którzy bili mu oklaski; drugi szalał za muzyką, a trzeci namiętnie lubił dziewczęta. Jednego dnia, gdy siedzieli przy obiedzie i rozmawiali o słodyczach królowania, zjawił się im anioł Ituriel.

„Pan wszechrzeczy, rzekł anioł, zsyła mnie tu, aby nagrodzić waszą cnotę. Nietylko będziecie kró-

  1. Linro, anagram Rolina, którego Wolter kilkakrotnie już wyszydzał za to wyrażenie.