tysięcy wojowników, w kaskach na głowie, z krzywemi szablami na lewem udzie, z kołczanem na ramieniu i łukiem w ręce.
Wszyscy księża śpiewali chórem, na podniosłą i roztkliwiającą melodję:
Piękniejszego znajdziem sobie.
I, za każdą pauzą, rozlegały się systry, kastanjety, bębenki, psałteriony, kobzy, harfy i oboje.
Amazys, król Tamiru, zdumiony tem widowiskiem, nie uciął szyi córce; schował szablę do pochwy. Mambres rzekł: „Wielki królu! rzeczy poszły odmiennym torem; trzeba aby Wasza Dostojność dała przykład. O, królu! rozwiąż szybko białego byka i pierwszy oddaj mu cześć“. Amazys usłuchał i padł na twarz wraz z całym ludem. Arcykapłan Memfisu podał nowemu Apisowi pierwszą wiązkę siana. Księżniczka Amazyda wieńczyła jego piękne rogi girlandami róż, powojów, jaskrów, tulipanów, goździków, hyacyntów. Pozwalała sobie całować go, ale z głębokim szacunkiem. Księża wysypywali palmami i kwiatami drogę którą wiedziono go do Memfisu; a roztropny Mambres, wciąż zamyślony, powiadał pocichu do swego przyjaciela węża: „Daniel zmienił tego człowieka w woła, a ja zmieniłem tego woła w boga“.