Powrót do Memfisu odbył się w tym samym porządku. Król Tamisu, mocno zawstydzony, szedł za całym orszakiem; Membres, z pogodną i skupioną miną, obok niego. Stara podążała za nimi uszczęśliwiona; przy niej wąż, pies, oślica, kruk, gołąb i kozieł ofiarny. Wielka ryba płynęła w górę Nilu. Daniel, Ezechiel i Jeremiasz, zmienieni w sroki, zamykali pochód.
Skoro orszak przybył do granic królestwa, które były niedaleko, król Amazys pożegnał woła Apisa i rzekł do córki: „Moja córko, wróćmy do naszego Państwa, iżbym ci uciął szyję, jak to postanowiłem w swojem królewskiem sercu, za to żeś wymówiła imię Nabuchodonozora, wroga który mnie złożył z tronu przed siedmiu laty. Kiedy ojciec poprzysiągł uciąć głowę córce, musi spełnić ślub, inaczej byłby na zawsze wtrącon do piekieł, a ja nie chcę gubić duszy dla ciebie“. Piękna księżniczka tak odpowiedziała królowi Amazysowi: „Mój drogi ojcze, utnij sobie szyję komu chcesz, ale nie mnie. Jestem na ziemiach Izydy, Ozyrisa, Horusa i Apisa; nie opuszczę mego pięknego białego byczka; będę go pieściła całą drogę, aż ujrzę jego apoteozę w wielkiej stajni świętego miasta Memfisu: jestto słabostka, którą można wybaczyć panience mego rodu“.
Ledwie wymówiła te słowa, wół Apis wykrzyknął: „Moja droga Amazydo, będę cię kochał przez całe życie“. Pierwszy to raz, od czterdziestu tysięcy lat przez które ubóstwiano w Egipcie Apisa, usłyszano aby przemówił. Wąż i oślica wykrzyknęli:
Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/268
Ta strona została uwierzytelniona.