Pani margrabina nabiła sobie głowę tem że jest matką poety, i zaczęła wydawać kolacye dla paryskiej literatury. Niebawem młodemu człowiekowi przewróciło się w głowie; nabył sztuki mówienia rzeczy których sam nie rozumiał, i wydoskonalił się w rzemiośle wałkonia. Widząc go tak wymownym, ojciec począł mocno żałować, że go nie kazał uczyć łaciny, byłby mu bowiem kupił jaki wysoki urząd. Matka ożywiona górniejszemi uczuciami, podjęła się wystarać dla syna o pułk w armii: tymczasem uprawiał miłość. Miłość bywa niekiedy droższa niż szlify pułkownika. Wydawał wiele, rodzice zaś jeszcze bardziej silili się na pański tryb życia.
Młoda i szlachetnie urodzona wdowa, ich sąsiadka, posiadająca jedynie skromne mienie, postanowiła zaopiekować się magnacką fortuną państwa de la Jeannotière, zaślubiając młodego margrabiego. Ściągnęła go do siebie, rozkochała, pozwoliła mu domyślać się że nie jest jej obojętny, przeprowadziła go przez wszystkie stopnie, oczarowała go, opanowała bez trudu. Karmiła go to pochlebstwami, to radami, stała się najlepszą przyjaciółką jego rodziców. Stara sąsiadka podsunęła małżeństwo; rodzice, olśnieni blaskiem tego związku, przyjęli z radością propozycyę; oddali swego jedynaka serdecznej przyjaciółce. Młody margrabia miał tedy pojąć żonę którą ubóstwiał i która go kochała. Przyjaciele domu winszowali mu: układano punkty kontraktu, gotując wesele i epitalamium.
Pewnego ranka, młody człowiek znajdował się właśnie u kolan uroczej istoty, którą miłość, sza-
Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/53
Ta strona została uwierzytelniona.
45
JEANNOT I COLIN