Jeannot, oszołomiony, doznawał kolejno uczuć bólu i zazdrości, roztkliwienia i wstydu; powtarzał po cichu: „Wszyscy nasi świetni przyjaciele zdradzili mnie, a Colin, którym wzgardziłem, sam jeden spieszy mi z pomocą. Co za nauczka!“ Poczciwość Colina rozwinęła w sercu Jeannota ziarno dobrej natury, którego świat nie zdołał zdławić. Uczuł, że nie mógłby opuścić rodziców. „Będziemy mieli pieczę o twoją matkę, rzekł Colin; co zaś do nieboraka ojca, który jest w więzieniu, rozumiem się nieco na interesach: wierzyciele, widząc że nie ma już nic, zadowolą się lada czem; biorę wszystko na siebie“. Colin dokazał tego, że wydobył ojca z więzienia. Jeannot wrócił do rodzinnego miasteczka z rodzicami, którzy chwycili się dawnego zawodu. Zaślubił siostrę Colina, która, będąc z usposobienia podobna do brata, stworzyła mu miłe życie. I Jeannot ojciec, Jeannotowa matka, oraz Jeannot syn, poznali, że szczęście nie leży w próżności.