wca pytaniami, on zaś odpowiadał na wszystko nader bystro.
Wieść o bytności Hurona na plebanii rozeszła się niebawem. Śmietanka z całej parafii ściągnęła tam na wieczerzę. Przybył X. de Saint-Yves z siostrą, bardzo ładną i doskonale ułożoną młodą bretonką; przybył delegat, poborca, wszyscy z żonami. Posadzono cudzoziemca między panną de Kerkabon a panną de Saint-Yves. Wszyscy patrzyli nań z podziwem, wszyscy równocześnie zasypywali go pytaniami; Huron nie przejmował się tem, zdawałoby się iż wziął sobie za zasadę godło milorda Bolingbroke[1]: Nihil admirari. W końcu, zmęczony tym zgiełkiem, odezwał się nader łagodnie a dość stanowczo zarazem: „Moi państwo, w moim kraju jest zwyczaj mówić kolejno, jeden po drugim: w jaki sposób mam odpowiadać, kiedy niepodobna mi was zrozumieć?“ Rozsądek zawsze przywodzi ludzi na chwilę do zastanowienia: zapanowała wielka cisza. P. delegat, który zawsze przyczepiał się do cudzoziemców skoro ich zdybał w jakim domu, i który był największym pytaczem w całej okolicy, rzekł otwierając gębę na pół łokcia: „Czy wolno mi spytać o pańskie nazwisko. — Zwano mnie zawsze Prostaczkiem, odparł; a potwierdzono mi to imię w Anglii, ponieważ zawsze mówię poprostu co myślę, tak samo jak robię wszystko co chcę.
— W jaki sposób, urodziwszy się Huronem, mógł pan przybyć do Anglii? — Zawieziono mnie tam: dostałem się raz w bitwie do niewoli Anglików, po
- ↑ Bolingbroke (1678—1751) mąż stanu i pisarz angielski. Jako myśliciel był prekursorem Woltera i Encyklopedystów.