Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/62

Ta strona została uwierzytelniona.

54

WOLTER

dość uporczywej obronie; Anglicy, którzy cenią dzielność, ponieważ sami są dzielni i ponieważ są równie zacni ludzie jak my, ofiarowali mi, iż mogę albo wrócić do rodziny, albo jechać do Anglii: wybrałem to ostatnie, ponieważ, z natury, namiętnie lubię podróżować.
— Ależ, panie, rzekł p. delegat z namaszczeniem, w jaki sposób mogłeś opuścić tak ojca, matkę?… — Bo też nie znałem nigdy ojca ani też matki“, odparł cudzoziemiec. Towarzystwo rozczuliło się, wszyscy powtarzali: „Ani ojca ani matki! — Zastąpimy mu ich, rzekła gospodyni domu do brata przeora… Jaki ten pan Huron jest sympatyczny!“… Huron podziękował jej ze szlachetnem i dumnem wylaniem, i dał do zrozumienia że nie trzeba mu niczego.
— Uważam, mości Prostaczku, rzekł poważny delegat, że pan mówisz po francusku lepiej niż przystało na Hurona? — Francuz pewien, któregośmy, jeszcze za mego dzieciństwa, wzięli do niewoli, i dla którego powziąłem serdeczną przyjaźń, nauczył mnie swego języka: uczę się bardzo szybko, gdy chcę się czegoś nauczyć… Przybywszy do Plymouth, spotkałem jednego z owych zbiegów, których nazywacie, nie wiem dla czego, hugonotami; dzięki niemu uczyniłem dalsze postępy w znajomości waszego języka; z chwilą zaś gdy mogłem się wyrażać zrozumiale, przybyłem zobaczyć wasz kraj. Francuzi dosyć mi się podobają… o ile nie zadają zbyt wiele pytań“.