sobą: „Nuże, przyjacielu, powiedziano jest: Wyznawajcie swoje grzechy jedni drugim; ja ci powiedziałem moje, nie wyjdziesz stąd, póki mi nie opowiesz swoich“. To mówiąc, gniótł go tęgo kolanem. Franciszkanin zaczął drzeć się na cały kościół. Zbiegli się ludzie i ujrzeli katechumena, jak dławił mnicha w imię św. Jakóba młodszego. Radość ochrzczenia hurońsko-angielskiego Dolnobretończyka była tak wielka, iż darowano mu te wybryki. Wielu nawet teologów było zdania iż spowiedź nie była potrzebna, skoro chrzest zastępuje wszystko.
Umówiono dzień z biskupem z Saint-Malo, który, jak można sobie wyobrazić, mile połechtany nadzieją ochrzczenia Hurona, przybył we wspaniałym stroju, otoczony klerem. Panna de Saint-Yves, błogosławiąc Boga, włożyła najpiękniejszą suknię i posłała po fryzyerkę do Saint-Malo, aby godnie wystąpić na ceremonii. Lubiący pytania delegat przybył wraz z całą okolicą. Przystrojono wspaniale kościół, ale, kiedy trzeba było Hurona zaprowadzić do zakrystyi, okazało się że go niema.
Stryj i ciotka rozwinęli poszukiwania. Mniemano, iż, wedle zwyczaju, poszedł na polowanie. Uczestnicy rozbiegli się po lasach i siołach: ani śladu Hurona.
Zaczęto się obawiać, czy nie wrócił do Anglii. Przypominano sobie, iż mawiał że bardzo lubi ten kraj. Przeor i jego siostra byli przeświadczeni iż w krainie tej chrzest jest nieznany, i drżeli o duszę bratanka. Biskup, stropiony, zabierał się do odwrotu. Przeor i X. de Saint-Yves byli w rozpaczy. Delegat
Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/73
Ta strona została uwierzytelniona.
65
PROSTACZEK