Uſzedłſzy bliſko pół mili, poſtrzegłem Miaſto, ktorego okolice i położenie zdawały mi ſię być podobne do naſzey Warſzawy. Zdziwiony częścią przeciwieńſtwem, które widziałem przez pomieſzanie nędzy z okazałością w Mieſzkańcach Kraiu tego, częścią wielkim podobieńſtwem do moiey Oyczyzny, udałem ſię iak nayſpieſzniey do Miaſta.
Zgiełk i zamieſzanie, które obaczyłem wchodząc, tak mię odurzyły, że długo przyiść do ſiebie nie mogłem z zadziwienia patrząc na różne narzędzia, ktore ludzie, i konie ruſzały. Jedni na nich ſiedzieli, drudzy za niemi; Ci coś nieśli, tamtych nieſiono, ieden ciągnął, drugi pchał, ten bił, tamten krzyczał, ow uciekał, drugi za nim gonił. Szedłem z boiaźnią, aby mię nie roztratowano, oglądaiąc ſię na wſzyſtkie ſtrony, i za każdym prawie krokiem albo ſzturkniony byłem od przechodzących, albo uciekać muſiałem przed
Strona:Woyciech Zdarzyński życie i przypadki swoie opisuiący.djvu/161
Ta strona została przepisana.