Strona:Woyciech Zdarzyński życie i przypadki swoie opisuiący.djvu/210

Ta strona została przepisana.

turami, które Rządca tey Sali zawiązane maiąc oczy, mieſzał i dawał chorym. Skutek tego był oſobliwſzy. Jak tylko ſię napili, wielki fetor, i hałas dał ſię czuć w Sali. Jedni doſtawali biegunki, drudzy womitow, inni kaſlu, kichania, potów, gorączki, febry, maligny, kłócia.... Rządca cieſzył ich, że to iest dobrze; Piſał coś iedną ręką, a drugą liczył pieniądze.
Widząc go zatrudnionego, wyſzedłem do trzeciey Sali, gdzie tych wynoſzono, którym Rządca iść kazał. Coż za widok!... W całey moiey podróży nic mi ſię nie zdarzyło okropnieyſzego iak to, com obaczył w tey Sali. Sześć wielkich Stołow było na środku, a przy nich tyleż ludzi maiących ręce, twarz, i fartuchy ſzkaradnie zbroczone krwią tych, ktòrych rąbali na ćwierci. Inni te ćwierci gotowali w kotłach, i wymyte kości ſkładali do kupy, aby pokazać iak ſzkaradny ieſt człowiek po śmierci.
Nie mogąc wytrzymać fetoru, i