uwagą nad pobocznemi okolicznościami prowadząc za ſobą ziewaiącego Czytelnika; opiſałbym tu, iak wyſtawiłem ſobie w umyśle Warſzawę, pierwſzy raz ią zobaczywſzy. Rozległość iey zdawała mi ſię na kſztałt Sylogizmu długiego, który ułożywſzy według Reguł Logiki, ſtałby ſię trzecią częścią krótſzy. Powietrze grube i zarażone fetorem, z Cmentarzow, i Fabryk Mydlarſkich, na kſztałt Materyi pierwſzey Aryſtoteleſa, która ſzperaiącym w niey zawraca głowę. Hałas ludzi koni, nakſztałt gwaru i zgiełku podczas zapalonych dyſput; A tak powiedziałbym, iż umieiętność moia, nic oſobliwſzego nie znalazła w tym Mieście. Ale zamiar móy ma w ſobie co innego. Czytelnik ieżeli ieſt ciekawy dalſzey oſnowy życia, i przypadków moich, nie zechce mię ſpuſzczać z oka, ale idąc za mną do Domu Wuia mego, przypatrzy ſię iak byłem od niego przywitany.
Nim mu oddałem liſt Matki moiey, którym mię polecała opiece i
Strona:Woyciech Zdarzyński życie i przypadki swoie opisuiący.djvu/47
Ta strona została przepisana.