Strona:Woyciech Zdarzyński życie i przypadki swoie opisuiący.djvu/57

Ta strona została przepisana.

Szczęście zdarzyło dla mnie w tym Klaſztorze uczonego Lektora, który w ſmutnym ſtanie moim był mi pociechą. Dałem mu poznać moią Naukę rozprawiaiąc o wſzyſtkim cokolwiek być może ſubtelnieyſzego w Filozofii Aryſtoteleſa. Weſzliśmy z ſobą w ściślieyſze związki przyiaźni, a pochwały, które mi dawał, były powodem dla mnie, żem wynurzył żal przed nim na Wuia mego z okazyi pierwſzego przywitania, i utraty łaſki. Ubolewał nademną, ale bardziey ieſzcze nad Naukami, które teraźnieyſze Panowanie przywiodło do upadku. A gdy mi począł wyliczać Filozofow Perypatetycznych Imiona, których Xięgi in Folio gniią teraz zarzucone w ſzafach, zdawało mi ſię, że patrzę na ową ruinę Nauk, ktòra była około piątego Wieku, gdy Barbarzyńcy oſiadać poczęli polerowną Europę.
Powziąłem wieczną Nienawiść ku Imionom: Konarſkich, Kraſickich i Naruſzewiczów, którzy pierwſi, iak mi powiedział, Piſmami ſwemi, od-