zwyczaju, lecz z głębi przeświadczenia, opartego na wniknięciu w ich treść i wykonanie. Miernotę natomiast wyśmiewano bez litości.
Nawoływanie do pracy powolnej, codziennej, drobnej zaczęło oddziaływać i na niektórych poetów młodszego pokolenia. Z pomiędzy nich jeden, Karol Świdziński († 1877), nabrał pewnego rozgłosu wierszem swoim p. t. Naprzód pracą! którym chciał od marzeń odwrócić młodzież, mówiąc:
Cóżeś szablą wyrąbała?
Kilka szczerbów w dziejów pleśni!
Cóżeś lutnią wypłakała?
Miljon tonów, co świat prześni!
Oj! nie szablą i nie tonem
Tobie walczyć, hufcu młody!
Ale z czołem pochylonem
Nad mądrości ślęczeć kartą,
Sercem przeczuć prąd właściwy
I z prastarej ojców niwy
To ukochać, czem żyć warto!
Bo nie żadnym błyskiem stali,
Nie natchnionych tonów mocą,
Ludy czoła swe ozłocą:
Tylko pracą i mądrością,
Tylko trudem i miłością,
Przyszłość serca im zapali!
Atoli nawoływania takie, zyskujące całkowite uznanie ze strony rozsądku, nie mogły za-