krytych gazą symboliki. Bądźcobądź jesteśmy całem sercem za poetą, kiedy woła:
Pełno plam czarnych w zbiorowym duchu,
Gdy rdza próżności siły mu strawi,
Gdy pierścień każdy w bratnim łańcuchu
Odrębne cele sobie postawi!
Jeżeli zamiast „próżności“ postawimy „prywatę“, nie podobna będzie nie uznać całej prawdy, zawartej w tej strofie.
W Satyrze atoli nie buchnęły jeszcze płomienie z „krza gorejącego“; spostrzegamy je dopiero w Widziadłach, drukowanych również w r. 1859. Sowiński opowiada w nich ciernisty zawód poety, któremu „rdza smutku od kolebki w serce się wpiła“:
Biedny! jak anioł grobów śród zabaw i gwaru
Stawał w dziecinnem gronie i spojrzeniem smutnem,
Głębokiem, strasznem, pełnem zaklętego czaru,
Zarażał tłum wesoły milczeniem pokutnem...
„Pani z dziecięciem na ręku“ utuliła ten smutek i w modlitwie a śpiewie wskazała mu sposób kojenia „westchnień przebolałej doli“. Lecz przyszła nauka i, zbudziwszy w duszy wątpliwości okropne, zerwała ogniwa łańcucha, łączącego poetę z niebem...
Wielka ogromem zwalisk, dumna śmierci trudem
Myśl zdzierała z praw bożych ideału szaty
I odarte — liczb marnych potrząsała brudem.