Gdzież ty, olbrzymie ciżb, społecznych potęg mężu,
Owiany huraganem narodowych dum?...
Ach! ukaż we krwi skroń i połysk na orężu
I wzrok w miljonowy zatopiony tłum!
Patrzajcie: otóż on! Posępne cienie czoła
Rozdziera jasna myśl, jak piorun kłęby chmur,
Ofiarą zbrojna pierś ogromnem hasłem woła,
A chór — przerażający odgrzmiewa mu wtór.
Z tysiąca woli drgnień odlałem postać twoję,
Boleścią bratnich serc uolbrzymiłem duch...
O Panie! zejdź w otwarte pieśni mej podwoje
I senny świat ten mój w żywota porwij ruch!
Potężny i wyrobiony już głos Sowińskiego odbrzmiał sympatycznie i z serdeczną przyjęty został gościnnością. Nie brakło naturalnie i słów nagany, ale wogóle przyznano mu talent niepospolity. Rozżalony jedną z krytyk (napisaną przez Kazimierza Kaszewskiego) poeta w drugim wydaniu swego utworu, pomieścił przedmowę, w której prozą stanowisko swoje określił.
„Prometejowe tortury — powiada tu — zrywającego się do prawd najwyższych ducha godniejsze są pieśni niż kwilenie kochanków lub szczebiotanie słowika. Szamotanie się tłumu rozognionego myślą społeczną przemawia mi do serca daleko potężniej, niż muzyka niewinna majowego poranku“.
Jak widzimy, jest to energiczny protest prze-