wolny; ta, zapewne nadzwyczajnością zjawienia zdenerwowana, odpycha go ze wstrętem...
Najlepszą ze wszystkich postacią jest Łaszcz człowiek zdolny, z błyskotliwem wykształceniem, wymowny, lecz zepsuty nawskroś, czyniący swym zachciankom jedynie zadość. Świątynię ducha jego — jak sam powiada — zalegają zgliszcza; lecz nie wszystkie w niej bóstwa runęły... od podwalin do sklepienia dotychczas mocno trzyma się, jak słup z granitu, królewska, niezachwiana duma, dla której wszystko i wszystkich poświęcić gotów. Potężna-to, demoniczna niemal osobistość z powodu uroku, jaki rzuca zarówno na grono mężczyzn, ślepo za nim idących, jak i na kobiety, które się w nim na zabój kochają. Słowa, wypowiedziane w rozmowie z księżną, rozjaśniają nam powody wybujania chwastów na dobrym początkowo gruncie, stanowiąc zarazem charakterystykę chwili, w której sceny się odgrywają:
I cóż mię pchnęło w nędzy tej hulaszczej piekło,
Z pogardą ku samemu sobie, z żądzą wściekłą
Zawrotu, zapomnienia, wśród posępnej nocy
Nadziei mych, z uczuciem gniewu i niemocy?
To czasu wina a nie moja... Takich, jak ja, wielu
Zmarniało, trwoniąc życie pozbawione celu...
Piętnują hańbą mnie, że psuję obyczaje;
Cnotliwi Alcybiadesem zwą... Nie taję,
Że do mnie chętniej niż do innych młódź się garnie: —
Lecz któżby ją zniewolił pracy jąć się — karnie,