Jest to poeta namiętnych wybuchów i uogólnień filozoficznych. Jak większość dzisiejszych twórców, nie wie on prawie, co to bezpośredniość uczuć, gdyż każde wrażenie przeprowadza najprzód przez dziedzinę analitycznego rozumu, zanim je w formie poetycznej wyśpiewa.
Jeszcze na studyach uniwersyteckich w Petersburgu bawiąc, napisał on i wydrukował tamże r. 1859 pod pseudonimem Jakóba Szatana początek poematu, przypominającego nastrojem (nie formą) Byronowskiego Don Juana i Beniowskiego. O ile z dedykacyi wnosić musimy, jakaś uraza osobista, jakieś przykrości doznane od kolegów stały się dla autora pobudką do napisania utworu wymierzonego przeciw objawom podłości. Zraniona dusza, niegdyś marzeń pełna, teraz śmiejąca się z przymusem, dla przypodobania się gminowi, w gwałtownych wylewach goryczy szuka dla siebie jakiegoś uspokojenia: