Głupiec wszak i poeta jedno i to samo:
Chcieć tego, czego niema, czego być nie może,
Świat chcieć zrobić teatrem, ziemię panoramą;
Niebo zasiać aniołmi, syrenami morze;
Drapieżnych leśnych wilków nazywać Faunami;
Tęczę, najprostszy utwór słonecznych promieni,
Nazwać czułą Irydą; deszcz równać ze łzami;
Wiek człowieka do lata równać, do jesieni;
Kazać ludziom się żywić myślami, nie chlebem,
Ludziom, co tak ogromną otchłań noszą w sobie;
Uganiać się za jakiemś wymarzonem niebem;
Przemawiać do umarłych, marzyć na ich grobie;
Noc z dnia robić, dzień z nocy; gwiazdy chcieć zrachować;
Parobkowi, co orze, kazać hymny śpiewać;
Rzeźnikowi nóż rzucić, kucharzom mędrkować;
Komu chłodno, uczuciem swe kości rozgrzewać;
Kobietę, co ma takież jak my ciało z gliny,
Obdarzona tąż gębką, noskiem, oczkiem, czołem,
Równać do pączka róży albo do kaliny
I nazywać niebianką, bożyszczem, aniołem!...
No, powiedzcież mi, proszę, czy tu jest sens jaki?...
Dawniej umiał i lubił płakać; dzisiaj czułość w czkawkę go wprawia, do mdłości skłania; śmieje się i drwi z przyjaźni, miłości, świata i ludzi.
......Ten świat, co się śmieje,
Co ma korpus ze śpiżu i serce ze stali,
Ten świat nam śmiać się kazał i — my się śmiejemy,
Z śmiechem na ból, cierpienie, na wszystko patrzymy;
My dziś od łzy wspomnienia czkawki dostajemy...
Na tle historyi Greczyna Salvatera, Zofii i Iryny historyi, nie obfitującej zresztą w cie-