W ogóle produkcyjność Aspisa była i jest szczupła. Wiersz mu nie przychodził łatwo, nie płynął potoczyście, wyrabiany był pracowicie. Zdaje się nieraz, jakoby poeta przeklinał tę chwilę, kiedy mu wiersz do samego końca dobiegał, bo on chciałby jeszcze coś powiedzieć, myśl swoją jaśniej wyrazić, uczucia uwydatnić, a tu śpieszyć trzeba i rymu z mozołem poszukiwać. Stąd wynikał nietylko brak potoczystości, ale także pewna sztuczność, powtarzanie tych samych wyrazów (np. wszak, który tak często w Salvaterze powraca) i wyrażeń, styl urywany, zdania nawiasowe, forsowne akcentowanie pewnych słów lub frazesów. Dykcya bywała bardzo rozmaita, czasami sucha i prozaiczna, czasami kwiecista, śmiała, jędrna i oryginalna, ale brak jej zazwyczaj plastyki, spokoju, wykończenia.
Nie biorąc w rachubę wierszy pomniejszych, drukowanych głównie w „Tygodniku ilustrowanym“, jak: Urwana powiastka, Do poezyi, dopiero po latach dziesięciu od czasu ogłoszenia Salvatera, Aspis wystąpił z nowym poematem p. n. Sen Odrodzenia (Warszawa 1869). Rozwiązanie zawiłości życia wskazywał tu poeta w sztuce, każąc czcić zarówno: miłość i wiedzę. Duch jego, nie znalazłszy zadowolenia w poszukiwaniach naukowych, torem Fausta zwrócił się do potęg piekielnych:
Strona:Współczesni poeci polscy.djvu/082
Ta strona została skorygowana.