Strona:Współczesni poeci polscy.djvu/121

Ta strona została przepisana.

Takie jednak lekkie, ironiczne traktowanie miłości nie wyklucza bynajmniej u poety wiary w jej potęgę. Pod wpływem ukochania silnego zdaje się wracać wiosna życia, w sercu topnieje lód zwątpienia, świat ślubne znów przybiera szaty, dusza dostaje skrzydeł wierząc w wieczny cud miłości („Ja ciebie kocham“, „Dziwny sen“, „Uwielbienie“, „Wątpliwość“). To też poeta umie ślicznie odtwarzać i naiwność z odrobiną kokieteryi („Bławatek“), i chwile upojenia, zarówno zmysłowego („Róża“, „Anakreontyk“, „Ach, powiedz“), jak i duchowego („Lilie wodne“, „Serenada“), chociaż wie, że chwile te krótko trwają, gdy mówiąc o „Kwiecie paproci“, powiada, że „młodość umie go dojrzeć w cudowności lesie“ —

A choć nie uszczknie kwiecia ideału
Co pod jej ręką jako sen przepada...
Jednak ma chwilę ekstazy i szału,
W której jest pewną, że niebo posiada.
................
Kwiat ów cudowny tajemniczo wschodzi
I w pocałunku kwitnie niewidzialny!
Tyle też jego trwania. Gdy z zachwytu
Zbudzona dusza chce go ująć w dłonie,
Zniknął bez śladu... tylko wśród błękitu
Zostały po nim jakieś dziwne wonie.

Ta błogich natchnień krótkotrwałość, która nie tylko w miłości, lecz i w innych objawach ducha ludzkiego przemija („Myślałem, że to sen“),