jom, a karawanu niema. Jeden karawan nadjeżdża, mówią: o — już jadzie! patrzą, — blisko kaplicy — a on zamiast wstrzymać, jadzie prędzej. Te wołają: niech pan się zatrzyma, to tutaj! Ten oczy wytrzeszczył i się patrzy. A mój tatuś mówi: to nie ten. Patrzą, a tu nadjeżdża ten sam, co tata go obstalował. Stanął, wynieśli trumnę, postawili na karawan, związali pasami i nazad pojechaliśmy. Mój tata chciał zrobić jeden grób, ale miał mało pieniędzy i już tamój na tym miejscu nie było, gdzie mój brat leży. — I tata obstalował na nowe pole, bo tamte już było zajęte. Pochowaliśmy i nazad każdy z płaczem powrócił do domu. — A mój tata nie płakał, tylko łzy lecieli. Bo mu było wstyd, że chłop płacze. Przyszliśmy do domu, a mój tata niema wcale pieniędzy i chciał sprzedać komodę. Mój wujo zaraz z wózkiem podjechał pod bramę, wchodzi do mieszkania i pyta się: Ile pan chce za te komodę? A mój tata mówi: „ja wcale nie chcę sprzedawać, tylko sobie tak pomyślałem, czyby sprzedac, czy nie“. I zaraz inni zrobili plotki, że tata chce sprzedać komodę. I mój wujek wyszedł i nazad musiał się wracać z pustym wózkiem.
Na drugi dzień tata poszedł do roboty i mie chciał zamknąć w domu. A ja powiedziałem, żeby mi tata dał klucze, to ja się będę bawił na podwórku. I tata zamknął drzwi i mie dał klucze. Dzieci się bawili, a mnie nic nie zajmowało, tylko siedziałem pod murem i jak sobie tylko przypomniałem, że mama umarła to zaraz zacząłem płakać. I każdy się pytał czemu ja płaczę i ja wszystko opowiedziałem. I mówili: „jesteś sierota“. Potym tata przyszedł z roboty i myśli, coby zrobić, żeby ktoś gotował nam. A ja powiedziałem: niech babcia przyjdzie gotować. I powiedziałem, bo babcia jest u cioci i sprzedaje cukierki (to była mama cioci) i ciocia nakupowała cukierków i dała koszyk i sobie babcia sprzedawała cukierki pod murem i babcia moja wciąż pod murem siedziała, od samego rana do samego wie-
Strona:Wspomnienia z maleńkości.djvu/25
Ta strona została uwierzytelniona.