czora. To ja czasem tam poszłem i babcię zastąpiłem, żeby babcia pochodziła i żeby sobie rozgrzała nogi, bo jak sama, to musi tylko siedzieć, bo jak przejdzie, to może jaki chłopak podskoczyć i wziąść cukierków. Czasem to moje babcie oszukiwali, bo nie widzi — i weźmie jakie parę cukierków, schowa za rękaw i mówi: „widzi pani — cztery“. A moja babcia nie widzi, że ma za rękawem. I potym tata poszedł do cioci i powiedział, żeby babcia przyszła nam gotować obiad, albo kolację, albo śniadanie i będzie babci lepiej, niż siedzieć pod rogiem i cukierki sprzedawać. Moja ciocia się oburzyła i nic nie powiedziała. A mojej babci było żal mię i przyszła do nas gotować. Na drugi dzień tata poszedł do roboty i babcia przyszła, wprowadziła się i ugotowała kolację. Tata przyszedł, patrzy, co tak ciasno. I zobaczył tata babcię, że gotuje, ucieszył się strasznie, że już się nie będzie mordował.
Potym babcia zachorowała. Poszedł tata do roboty, ja do szkoły, i babcia leżała sama. — I ja przyszłem ze szkoły, zjadłem co się zostało ze śniadania, obrałem kartofli, wziąłem, napaliłem ogień, w garnczek nalałem wody, wziąłem, wstawiłem. Tata przyszedł, dogotował do końca, przyniósł tata bułkę dla babci, bo nie mogła jeść zupów. Ja chodziłem na Żytnią, na obiady z garnuszkiem. I zawsze zjadłem trochę i jak było dobre, to resztę przyniosłem taty. I tam nie gotowali kartofli i tylko kapusta sama, brukiew takie kawały, jakby rąbali siekierą. To mój tata powiada, że się nie opłaci chodzić na obiady. I ja przestałem chodzić. Potym babcia wyzdrowiała, wstała i nazad gotowała. Tata się rano pokłócił z babcią, zjadł śniadanie i poszedł do roboty. Przyszedł wieczorem. Dostał wypłatę, oddał wszystkim panom, co pożyczył i w niedzielę rano tata że mną poszedł na plac, kupił mięsa, bułki, słoniny, kapusty i nazad przyszedł. W sobotę tata kupił — jak to się nazy-
Strona:Wspomnienia z maleńkości.djvu/26
Ta strona została uwierzytelniona.