Strona:Wspomnienia z maleńkości.djvu/28

Ta strona została uwierzytelniona.

dwórzu, tatę poznałem a ich nie. Ani oni mię. A tata mówi: wiesz, kto to jest? — Ja powiedziałem: — nie. A to jest Józiek i Janek. I zara poszliśmy do domu, Józka pan dał jemu pół bochenka chleba, masła i ser. I Jankowi dał pan jego też chleba, masła i jajek. I tata razem wziął, masło złożył i chleb, a jajka wziął do kieszeni. Zawinął w papier, sznurkiem obwiązał i poszli. Potym przychodzi list, nie, nie list, przychodzi p. Marysia do nas, bo się pytali w związku, kto ma dzieci i chce zapisać i mój tata nas zapisał. P. Marysia przyszła, oglądała kajet, spytała, jak się nazywamy, my powiedzieliśmy, p. Marysia zapisała nas i w inszej książce coś zapisała. — W piątek rano, nie rano, a wieczorem przyszedł list, żeby przyjechać tutaj. I my graliśmy w malowanki i przyszedł ten list i Józiek zobaczył i nie chciał dać Jankowi, a Janek wziął malowanki i powiedział: jak mi nie dasz przeczytać, to ci podrę. A Józiek powiedział: jakbyś tylko podarł tobyś dostał! I od tego do tego i zaczęli się bić.
I nasampierw się bili paskami, a potym Józiek uderzył go paskiem mocno, i Janek złapał popielniczkę i chciał go uderzyć, ale babcia podskoczyła i zabrała popielniczkę i on zaczął na babcię przeklinać — „psiakrew cholera!“, na babcię I poskoczył do kuchni, złapał pogrzebacz i Józka uderzył. A Józiek zapłakał się i nic nie mówił. Usiadł na krzesełku i płakał. Tata przyszedł, a Józiek już przestał płakać. I babcia opowiedziała wszystko, jak się bili, a tata powiedział: już się was pozbędę! Już nie będę miał kłopotu i kłótni. — A tamój to was krótko trzymać będą, takich łobuzów. — I w sobotę rano, jeszcze było ciemno — wstaliśmy, umyliśmy się, — włożyliśmy czyste ubranie i powiedział tata, żeby nie powiedzieli na nas, że „brudasy“.
A teraz będę mówił jak nas tata zaprowadził do pana doktora. Zaprowadził tata nas do pana doktora,