Strona:Wspomnienia z maleńkości.djvu/41

Ta strona została uwierzytelniona.

czałem, to mie tak duży palec przejechało, też mi tak okropnie krew szła.
Na ten plac przyjeżdżali rosyjscy żołnierze na koniach i się musztrowali. Przychodziła i piechota, bo tam niedaleko były kazarmy rosyjskie. Na drugiej ulicy był zakład rowerów. I mój brat, jak dostał 5 albo 15 kopiejek, to zaraz leciał, wynajmował na godzinę, dwie i jeździł po tym placu, taki był wyjeżdżony. Nieraz mnie brał na rower albo Janka. Jednego dnia dowiedzieliśmy się, że wybuchła wojna. Mój tata kupił kurjer i w kurjerze było ogłoszone, żeby ci, którzy mają czerwone i zielone bileta, żeby się stawili na pobór do wojska rosyjskiego. Mój tata miał zielony bilet i musiał też iść. Moja mama zaczęła płakać, bo myślała, że tatę wezmą na front, a myśmy obstąpili i pytali dokąd idzie. Tata mówi, że zara przyjdzie. Jak poszedł rano, to wrócił wieczorem. Moja mama pyta. A mój tata mówi, że za starzy są ci, co mają zielone bilety. Mama się ucieszyła, że tata nie poszedł do wojska. Zaraz zaczęły się tworzyć komitety, a zarazem i ogonki pod komitetami. Moja mama się zaziębiła i dostała wody w boku i leżała w domu. Wtenczas zaczęli podchodzić niemcy pod Warszawę, niedaleko byli Warszawy, a moja ciocia mieszkała we wiosce pod Warszawą. I moja ciocia uciekła ze swojemi rzeczami i przyszła do nas. Wtedy się u nas ciasno zrobiło w mieszkaniu, bo było sporo rzeczy i osób więcej. Wtenczas zaczęły jeździć aeroplany i zepeliny nad Warszawą. I ja wtenczas byłem na podwórku. Zobaczyłem, że aeroplan jedzie nad naszym domem i ja pędem puściłem się do sieni. Zdążyłem przekroczyć próg i straszny huk się zrobił. Za parkanem uniósł się kłąb dymu i wszystkie szyby w oknach wyleciały. Ja ze strachu tego wpadłem do mieszkania, patrzę, a moja mama trzęsie się cała ze strachu, bo moja mama myślała, że bomba ta wpadła na nasz dom.
A przy tej kamienicy stała fabryka naszego gospo-