Jak mój tata się pokłócił z mamą, to kłócili się, my śpiemy, a tata się kłóci z mamą, to ten Mietek nieboszczyk — przebudził się — i mówi: niech tata cicho będzie! co będzie się tata kłócił od samego rana! niech tata to schowa na południe! Tata wziął się i poszedł. I to tak parę dni było to kłócenie się. O coś poszło tam i tak się od tego do tego i zaczęła się kłótnia i poźniej przeklinanie, a my byliśmy mali, to co usłyszeliśmy, to zaraz nam wpadło w głowę, zupełnie tak, jak byśmy się uczyli. Jak tata poszedł, to mama uklękła na krzesełku, złożyła ręce i mówi: „Panie Boże, żebym umarła raz, bo nie chcę się tak kłócić, nie chcę tracić zdrowia. — Niech umrę zaraz“. To ja wstałem, dochodzę do krzesełka i mówię: „Co mama robi??“ ściągnąłem z krzesełka i mama się położyła na łóżku i usnęła. I tak spała do południa. Tata przyszedł, a obiadu niema. Zły tata, chciał się kłócić, ale my wygnaliśmy tatę za drzwi. Ja, Józik i Mietek. I później tata przyszedł nad wieczorem, ale już się nie kłócił.
Strona:Wspomnienia z maleńkości.djvu/48
Ta strona została uwierzytelniona.
Jak moja mama wolała, żeby umarła.