łe. — „Dlaczego chciałaś to opowiedzieć?“ — pytam. — „Bo chciałam“ — z miną mówiącą: a czemu nie miałabym opowiedzieć?
STEFAN — Woli niż dyktować — pisać do dziennika. A potem — Niech pani przepisze, jak zechce. — Można? „Nie wszystko można. Ja zaznaczę, które można“.
EDMUND.
Rozpytywałam o rodzinę, o życie dawne. — Opowiadał coraz obszerniej. Pytam „Może chciałbyś, bym zapisała. Gdy będziesz starszy, będzie ci miło przeczytać, przypomnieć sobie“. — Dobrze. — Ale zesztywniał, nieufne wejrzenie. — Boi się. Nie ufa.
Szybko urwał. „Już wszystko“.
JÓZIO — Nieśmiało: „Ja opowiem“ — Edmund żywo: „Ja za ciebie powiem, co ty tam wiesz“. Józio: „Sam chcę“ — patrzy nieśmiało na Edmunda. Józio: „Edmund, wyjdź“ — Wyszedł. — Gdy kto drzwi otworzył, Józio podbiegał, zamykał, oglądał się na drzwi, czy naprawdę zamknięte. — Dalsze uwagi — notowane odrazu.
Styczeń — luty r. 1921.
Strona:Wspomnienia z maleńkości.djvu/52
Ta strona została uwierzytelniona.