Strona:Wspomnienia z mego życia (Siemens, 1904).pdf/133

Ta strona została uwierzytelniona.

mi jak z podejrzanymi o zarazę i musieliśmy wywiesić osławioną żółtą flagę, ponieważ cholera panowała w Egipcie.






Od dwóch lat w końcu czerwca przyjeżdżam tu na parę tygodni, żeby nad pamiętnikiem tym popracować, a tym razem nie wyjadę ztąd, dopóki go nie skończę. Kilka razy probowałem w Charlotenburgu zabrać się do tej pracy, ale tam, gdzie wszystko pędzi naprzód, nie umiem myśli mojej zwracać ku przeszłości i nad nią jej zatrzymać. Przyzwyczajenie staje się drugą naturą. Nigdy, co prawda, nie mogłem myśli mojej oderwać zupełnie od zamiarów moich i planów i dlatego nigdy nie mogłem całą duszą cieszyć się obecną chwilą, tylko przelotnie odczuwałem jej szczęście. Z drugiej strony znowu życie, które jest w połowie rozmyślaniem i projektem, a czasem marzeniem, w połowie zaś wypełnione energiczną, świadomą swego celu działalnością, także wielki ma urok. Przynosi ono radości najczystsze i najpodnioślejsze, do jakich człowiek jest zdolny. Gdy jakieś prawo natury, dotąd tylko za mgłą duchowi naszemu ukazujące się, nagle jasno staje nam przed oczami, gdy znajdujemy klucz do kombinacyi mechanicznej, dotąd napróżno szukanej, gdy brakujące ogniwo łańcucha myślowego szczęśliwie się dopasuje, wtedy wynalazca doznaje uczucia radości z odniesionego zwycięztwa; samo to uczucie sowicie mu wynagradza poniesione trudy i stawia go na wyższym szczeblu życia duchowego. Upojenie to, co prawda, trwa zazwyczaj krótko. Samokrytyka wykrywa wkrótce ciemne plamy na od-