Strona:Wully pies owczarski.pdf/21

Ta strona została uwierzytelniona.

ko, niemożliwością. Po paru godzinach, usłyszała lekki szelest przy oknie. Serce jej biło z niepokoju. Okno otworzyło się i Wully wskoczył cichutko do kuchni. Przy słabym ogniu kominka dojrzała Hulda jakiś dziwny, dziki błysk w oczach psa, a śnieżno-biała pierś jego pokryta była świeżą krwią. Pies wstrzymał oddech, aby się przekonać, czy Hulda śpi, potym położył się na ziemi i zupełnie spokojnie lizał swe łapy i piersi, pomrukując zcicha, jakby na wspomnienie tylko co ukończonej uczty.

Hulda miała już jasny dowód tego, co się stało. Jos miał słuszność. Ten tajemniczy lis leżał u jej stóp. Nie mogła przezwyciężyć uczucia wstrętu i zgrozy. Wstała, spojrzała psu prosto w oczy i zawołała:
— Wully, Wully! a więc to prawda? Ty wstrętny drapieżco!
Głos jej drżący rozbrzmiał w ciszy nocnej. Pies skamieniał, jakby piorunem rażony. Rzucił zwątpiałym wzrokiem na okno zamknięte, oczy jego zabłysły i cały kulił się, jakby spokorniał pod wzrokiem mówiącej. Przytulił się do ziemi i wydawało się, że prosić chce o przebacze-