Strona:Wully pies owczarski.pdf/22

Ta strona została uwierzytelniona.

nie. Wolno, wolniutko pełznął do jej nóg jakby w zamiarze polizania ich, a gdy już był tuż przy niej, skoczył z wściekłością tygrysa, cicho, bez wydania dźwięku, wprost na piersi przestraszonej dziewczynki.
Było to tak niespodziane, że Hulda zdążyła zaledwie zasłonić się rękami. Pies wpił swe białe, ostre zęby w jej ramię i gryzł.
— Ratunku, ratunku! ojcze! ojcze! — wołała Hulda.
Zanim ojciec przybiegł, Hulda broniła się wszystkiemi siłami i zdołała psa na chwilę oderwać od siebie. Lecz ten znowu się rzucił i gryzł z całą zajadłością ręce, które go dotychczas głaskały i karmiły. Wreszcie przypadł do szyi i już, już zagłębiał kły w delikatne jej ciało, gdy wpadł ojciec.
Pies puścił dziewczynę i rzucił się na niego z równą zaciekłością gryząc mu ręce. Dorley, oswobodziwszy jedną rękę, drugą chwycił leżącą w pobliżu siekierę i zadał cios w kark psa, tak, że ten upadł. Drugie uderzenie — i pies leżał z roztrzaskaną czaszką przed kominkiem, tu, gdzie tyle czasu przeżył szanowany, pieszczony...
W chwilę potym Wully, ten mądry, odważny, wierny Wully, a zarazem ten zdradziecki Wully, wydał ostatnie tchnienie i zamilkł na zawsze.