Strona:Wybór dzieł Klementyny z Tańskich Hofmanowej Tom I.djvu/7

Ta strona została przepisana.

rzona była pani Izdebna, starościnie wyszogrodzkiej, Szymanowskiej, a w szczególności zostawała pod kierunkiem najstarszej jej córki, Doroty.
Dom to był pobożny, skromny, patryotyczny, lubiący pracę i gospodarność; ale obok tych zalet panowały tu przekonania dziwne, ówcześnie zresztą bardzo rozpowszechnione, o niezbędnej potrzebie francuszczyzny w wychowaniu. W połowie tego domu trzymała się jeszcze stara, prosta, poczciwa polszczyzna, a w drugiej połowie szerokie wrota otwarte były obczyźnie; i cudzoziemka wypierała silnie prawą dziedziczkę. Sama pani Szymanowska czysto i niemal zawsze mówiła po polsku, lecz jej córki uczyły się czterech języków zagranicznych; mówiły, pisały, korespondowały, modliły się po francusku wraz z dwiema przyjaciółkami, mieszkającemi w bliskiem sąsiedztwie. Raz w lipowej ulicy ogrodu, którą berceau de l’amitié (kolebką przyjaźni) nazwały, przysięgły uroczyście nie iść za mąż za takich, coby nie umieli dobrze władać mową Paryżan; a tak one, jak ich matka czytały niezmiernie wiele, ale nigdy po polsku. Tańska dzieliła naturalnie ten tryb wychowania; przez całe dziesięć lat nie miała w ręku więcej jak dwie lub trzy książki polskie poważnej treści, z których mało co zrozumiała; jedynem wyższem ćwiczeniem w języku ojczystym było ciche tłomaczenie na polskie modlitw zawartych w La journée du chrétien (Dzień chrześcijanina), dla skrócenia sobie zbyt długich chwil, jakie nieraz przesiadywać musiała w kościele.
Odebrała tedy Klementyna wykształcenie wyłącznie francuskie; czytała bardzo wiele zarówno ksiąg religijnych jak historycznych, a przedewszystkiem mnóstwo romansów. Więc obok dzieł Sturma, Rollina, Millota,