Strona:Wybór nowel (Wazow) 021.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Panie Boże, czuwaj nad nim, wszak on Bulgar, poszedł na ofiarę za wiarę chrześcijańską.
Postanowiła wtajemniczyć w to przełożonego monasteru, miłosiernego starca i dobrego Bulgara, weźmie chleb i odzież wieśniaczą, a po skończeniu modłów wróci zaraz, ażeby przed zmrokiem jeszcze znaleźć powstańca.
Pośpieszała więc z podwójną siłą, ażeby ocalić życie dwóch istot.

III.


Noc rozpostarła już swe czarne skrzydła nad monasterem czerepiskim. Wąwóz Iskierski pod ciemnem niebem milczał bojaźliwie, rzeka monotonnie i żałośnie szumiała na dole, gubiąc się z głuchym łoskotem na zakręcie pomiędzy wysoko zwieszającemi się nad nią skałami. Naprzeciw czerniały kamienne ściany, zwane „Babine płazy”. Stały one ponure i zadumane, ze swemi czarnemi grotami, ze swojemi samoistnemi obeliskami i drzemiącemi orłami na swych szczytach. Spał i monaster głuchy i samotny.
Wyszedł na dwór sługa, za nim zjawił się i mnich napół ubrany, z gołą głową.
— Iwanie, kto się tam dobija? — zawołał mnich z niepokojem, opierając się o poręcz łóżka, na którem czerniała rozłożona odzież. Uderzenia powtarzały się.
— Zapewne to jeden z tych!... Cóż mam robić? Nie puścić! I przełożonego niema teraz...
— Zaczekaj, spytaj naprzód!
— Kto tam? — zawołał głośno sługa, nasłuchując — głos, jakby kobiety.
— Co ci się przyśniło z kobietą, o tej porze? To albo oni... albo Turcy... To z pewnością Turcy... Tej nocy wymordują nas... Czego oni tu szukają?... Tu niema nic, nie wpuszczam nikogo podejrzanego... Panie, zmiłuj się!...