Strona:Wybór nowel (Wazow) 052.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

czterech godzinach! Niech spoczywa w pokoju... My z żoną plunęliśmy na wszystko i przez góry i doły nocami dalej do Sofii... Jowko! to przesiedlenie kiedy to było?... Przebaczcie, panie, muszę załatwić się tam z tymi ludźmi, Jowka jest sama.
Wzruszony głęboko, słuchałem w zamyśleniu opowieści Niaguła[1]. — To ciągłe przesiedlanie się bez końca, z miejsca na miejsce, miało charakter jakiegoś fatalizmu. — Niby na legendowego Żyda Wiecznego tułacza, los wołał na Niagula: „Idź; idź, idź” i on szedł. Każdy etap, jaki zrobiła w tym czasie historya bulgarska, zaznaczył się dla tych ludzi nowem przesiedleniem. Zarówno klęski, jak dni szczęścia narodu, Niagul opłacał ruiną i ucieczką. — Myślałem sobie, że los tej rodziny jest losem tysięcy innych rodzin trakijskich, które do dziś dnia nie mogą sobie znaleźć bezpiecznego schronienia, są smutnemi rozbitkami historycznych burz naszych. Przypatrywałem mu się teraz, gdy uprzejmie i grzecznie przyjmował swoich klijentów. Niktby nie poznał z dobrodusznej jego twarzy, ile przecierpiał. Tłumił gorzkie myśli i wspomnienia, bo potrzebował wiele energii i pracy, aby podtrzymać ciężkie tułacze istnienie. Pomimo tylu trosk i nieszczęść, zachował dobroduszny humor, właściwy ludowi bulgarskiemu, a jego rozmowa, przeplatana przysłowiami, sprawiała niewypowiedzianą przyjemność tym, którzy go słuchali.
— I żona jego rozumiała dobrze obecne swoje położenie. I ona nie mniej od Niagula okazała się stałą filozofką w przeciwnościach życia. Słyszałem jej żywą, prawie młodzieńczą rozmowę z klijentami, przeplataną wesołym uśmiechem. Ci ludzie wzbudzali współczucie. Odwaga uszlachetnia cierpienie i wzbudza nietylko współczucie, ale i szacunek.
Zacni Klisurzanie, załatwiwszy się z gośćmi, wrócili znowu do mnie. Miałem już odejść.

— Nie, czekajcie, proszę, chcemy was poczę-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Niagula.