Strona:Wybór nowel (Wazow) 060.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

o wszystkiem, co im leżało na sercu w chwili rozstania. Cóżby to była za radość! Onaby wyszła do niego, wymykając się jak wąż niepostrzeżenie ze swego posłania..
Nagle błysnęła mu myśl: a gdyby tak pójść do niej i zobaczyć ją? Do świtu jest jeszcze sześć lub siedm godzin, dość czasu, aby z ukochaną zobaczyć się choćby na końcu świata, a nie o godzinę drogi! Bez namysłu zdecydował się. Teraz już nic zatrzymaćby go nie mogło, gotów był przebyć i ognistą rzekę, któraby go oddzielała od Canki, i zdobyć mury forteczne, gdyby w nie zamienił się płot zagrody Miłoszowej.
Gwiazdy milcząco migotały na lazurowem niebie. Cisza panowała dokoła. Przerywały ją tylko chrapania junaków. Mładen wstał ostrożnie i puścił się szybkim krokiem przez pola, wzdłuż linii kolejowej. Wkrótce zniknął w pomroce nocnej.


∗             ∗

Północ minęła, gdy Mładen, upojony słodkiem spotkaniem z ukochaną, wychodził ze wsi ku stacyi, aby ztamtąd iść dalej wzdłuż plantu kolejowego. Dotąd nikt go nie widział, nikt nie spotkał. Wieś była pusta, jakby wszystko w niej wymarło; to mu sprawiało przyjemność, pragnął, aby bytność jego we wsi i przyczyna tejże pozostały dla wszystkich tajemnicą. Teraz dopiero przyszło mu na myśl, że popełnił występek przeciw dyscyplinie wojskowej, że postępek ten był szalonym — lecz to było ponad jego siły, aby tam nie pójść. Spieszył się, nie wiedział która godzina, bał się, aby zanim dobiegnie do pociągu, zorza nie spotkała go w polu... biegł więc coraz prędzej... Wiatr powstał, szumiąc głucho pomiędzy płotami i konarami orzechów.
Gdy Mładen był już daleko w polu, silny blask uderzył go z lewej strony. Obejrzał się, w dali