Strona:Wybór nowel (Wazow) 086.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

wadził on Wełka do wściekłości; chcąc ich za to ukarać, podniósł ręce w górę i zaczął krzyczeć o ile mu sił starczyło: Hurra! hurra! hurra! Setki kul zaświstało naokół pięknego szaleńca. Wełko nie drgnął. „Niewinnego anioł strzeże” — mówi przysłowie. Towarzysze myśleli, że Wełko zwaryował, lecz nie mogli się wstrzymać i leżąc, na komendę Wełka, wołali: hurra!
Dowódca kompanii z zachwytem patrzył na nieustraszoność Wełka; lecz komedya mogła się w każdej chwili zamienić w tragedyę, a Wełko był wyborowym żołnierzem.
— Wełko, na ziemię! — zakomenderował oficer.
Lecz Wełko jakby ogłuchł, machał ciągle rękami na Serbów, krzycząc: hurra! hurra! hurra!
A towarzysze, leżąc na ziemi, wtórowali mu: hurra! hurra! hurra!
Dziwna rzecz! Szaleństwo odwagi jest zaraźliwe, okrzyk Wełka zapalił serca wszystkich; niektórzy podnieśli się, aby naśladować Wełka, teraz on był prawdziwym wodzem.
Dowódca kompanii nachmurzył się i zawołał rozkazująco:
— Papurcziku, rozkazuję ci, — połóż się! — wszyscy na ziemię! — Niepotrzebnych ofiar nie chcę!
— „Wasze błagorodie” — wymówił Wełko, — uciekają! hurra!
— Jak to uciekają? kto ucieka?
Dowódca się podniósł i skierował swą lornetę ku pozycyom serbskim.
I rzeczywiście Serbowie uciekali, wnosząc z okrzyku hurra, że Bulgarzy ich atakują.
W dwadzieścia minut potem bulgarskie wojsko zajęło wysokie pozycye serbskie, bez jednego wystrzału.


∗             ∗